Przyszłość storczyków z ewolucyjnego punktu widzenia nie rysuje się pomyślnie. Osiągając wysoki stopień specjalizacji, uzależniły się od bardzo wielu czynników – poza często specyficznymi wymaganiami siedliskowymi, także od grzybów i zwierząt! Zabrnęły więc w zaułek, z którego nie ma już powrotu. Świat żywy jest bowiem tak zorganizowany, iż grupy bardziej wyspecjalizowane, powstają z prymitywniejszych przodków. Ewolucja to m.in. wzrost specjalizacji. Tak więc rośliny specjalizując się w danym kierunku, z ewolucyjnego punktu widzenia zamykają sobie perspektywę dalszego rozwoju. Wydaje się, że storczyki właśnie obecnie są w optymalnej fazie swego rozwoju rodowego. Nie martwmy się jednak tym, co czeka storczyki za kilka milionów lat, bo tyle zapewne potrwałby proces naturalnego wymierania tej grupy, gdyby nie zdarzyły się żadne nagłe katastrofy o charakterze globalnym. Storczykom grozi znacznie większe niebezpieczeństwo ze strony człowieka. Bowiem to nasz gatunek stanowi na Ziemi największe zagrożenie dla wszelkich form życia. Także dla tych wspaniałych, niezwykłych roślin. Ile osób zdaje sobie sprawę, że w ciągu roku z powierzchni globu znika obszar lasów tropikalnych równy terytorium Polski? A wszystko to wskutek rabunkowej, nieprzemyślanej działalności człowieka. Ile gatunków storczyków i innych organizmów ginie, zanim jeszcze naukowcy dowiedzą się o ich istnieniu? Lasy tropikalne są ostoją około 3 milionów gatunków roślin i zwierząt. Oblicza się, że jeśli tempo niszczenia obszarów tropikalnych utrzyma się, do końca stulecia zniknie bezpowrotnie z naszego globu około 1,5 miliona gatunków! Storczyki będą stanowiły z pewnością ich znaczny odsetek. Podobnie jest z obszarami pozatropikalnymi. Na przykład w Australii zagrożona jest tamtejsza, niezwykle interesująca i całkiem odmienna od innych, flora storczyków. Przyczyną jest intensyfikacja hodowli owiec, wprowadzanie obcych gatunków roślin oraz zagospodarowywanie stepów, buszu i sawann. Podobne przykłady można by mnożyć.
Czy jakieś gatunki storczyków już wymarły? Odpowiedzieć jednoznacznie na to pytanie jest niezwykle trudno. Jeśli uwzględni się słaby stopień zbadania kontynentów, poza Europą i Ameryką Północną, to zawsze istnieje szansa na znalezienie gdzieś jeszcze gatunku uważanego za wymarły. Dlatego chyba bezpieczniej mówić o gatunkach zagrożonych wymarciem. A takie są na całym świecie.
Aby zinwentaryzować zasoby świata żywego Ziemi, opracowuje się programy badawcze, których celem jest poznanie roślin i zwierząt różnych krajów lub obszarów geograficznych. W wyniku badań opisuje się szereg nowych gatunków, zwłaszcza spośród grup mało znanych lub niepozornych, co zresztą zwykle idzie w parze. Na przykład podczas badania storczyków Ekwadoru jeden z badaczy opisał aż 100 nowych gatunków z jednego tylko rodzaju Lepanthes! Czy sytuacja storczyków jest aż tak tragiczna? Z całą pewnością tak. Bez pomocy człowieka szanse ich przeżycia są niewielkie. Przecież te rośliny do przetrwania, poza światłem, podłożem i wodą, wymagają też obecności grzybów do skiełkowania oraz owadów do zapylania. W świecie roślin są one bodaj najbardziej uzależnione od innych, żywych elementów środowiska. Dlatego na ich liczebności odbijają się niekorzystnie działania skierowane nie zawsze wprost przeciwko nim. Na przykład, stosowanie insektycydów zabija nie tylko szkodniki upraw, ale też i inne owady, z naszego punktu widzenia pożyteczne lub obojętne, także te zapylające kwiaty. Nawożenie czy melioracja zmieniają właściwości i strukturę gleby, co nie jest obojętne dla grzybów symbiotycznych, a w perspektywie zmniejsza szanse skiełkowania nasion storczyków. Powiązania między elementami środowiska są tak skomplikowane, że często nie jesteśmy świadomi skutków naszych pozornie mało istotnych dla przyrody działań.
Pewną nadzieję na uratowanie storczyków od zagłady stwarza rozwój nowoczesnych technik siewu asymbiotycznego, czyli bez grzyba, oraz tzw. kultur tkankowych. Te ostatnie są szczególnie obiecujące. Polegają one na wyizolowaniu z rośliny grupy komórek, utrzymywaniu ich w stanie żywym i namnażaniu w specjalnych pożywkach. W ten sposób można praktycznie przez wiele lat utrzymywać hodowle storczyków. Pewnym optymizmem nastraja przykład Epidendrum ilense. Gatunek ten został opisany niedawno z jednego tylko stanowiska w Ekwadorze, które wkrótce potem zostało kompletnie zdewastowane. Na szczęście kilka żywych okazów rośliny zostało przewiezionych do USA. Dzięki hodowli tkankowej uratowano ten gatunek od wymarcia.
Przyjrzyjmy się sytuacji storczyków w naszym kraju. Prawdopodobnie już 2 gatunki należy uznać za wymarłe. Są to koślaczek stożkowaty (Anacamptis pyramidalis) i storczyk trójzębny (Orchis tridenlala).
Z pozostałych niemal wszystkie, poza kruszczykiem szerokolistnym (Epipactis lielleborine), stoplamkiem szerokolistnym (Dactylorhiza majalis) i plamistym (Daclylorhiza maculata), są w mniejszym lub większym stopniu zagrożone. Przyczyny wymierania są różne. Z najgroźniejszych wymienić należy ingerencję człowieka w naturalne zbiorowiska roślinne bądź to przez zmiany warunków glebowych (nawożenie, odwadnianie), bądź przez ich eksploatację (torfowiska). Wskutek tych zabiegów zmniejsza się liczba i powierzchnia siedlisk potencjalnie dostępnych dla storczyków. W porównaniu z tymi zabiegami znaczenie raczej marginalne dla większości naszych gatunków ma bezpośrednie oddziaływanie na nie człowieka, np. zrywanie kwiatów lub wykopywanie całych roślin. Narażone są na to szczególnie atrakcyjne gatunki, jak obuwik, niektóre kruszczyki, buławniki, podkolany, czasami gółki, stoplamki czy storczyki. Inne gatunki, o małych niepozornych kwiatach, nie są zwykle przez ludzi spostrzegane. Pamiętać należy, iż wszystkie nasze storczyki podlegają na obszarze całego kraju ścisłej ochronie gatunkowej! W związku z tym, ich zrywanie, wykopywanie, przesadzanie i niszczenie jest prawnie zabronione.
Tylko stosując wszystkie metody ochrony łącznie, tak bierne -ochronę gatunkową czy rezerwatową, jak i czynne — hodowlę tkankową oraz uprawę w ogrodach botanicznych, możemy uratować tę wspaniałą grupę roślin przed zagładą.